Moi Mili,
pragnę Wam wszystkim podziękować jak tylko umiem za wspólne świętowanie jednego z najpiękniejszych misteriów świata przyrody. Zlotowisko żurawi fotograficznie nigdy nie jest proste (trudny teren, nocne czołganie w błotku, mało światła, ulotność zjawiska) mimo to budzi tyle emocji i tęsknoty by doń wracać sycić zmysły i duszę. Magia zjawiska spływała na Wasze chłonne dusze, widziałem jak w niej rośnie i … wywołuje głód owego piękna! Dla mnie „ojca chrzestnego” było to piękne doświadczenie! Dzięki.
Osobne podziękowania za Waszą wrażliwość na los naszego źródła zachwytu – przyrody. Podczas tych trzech edycji stworzyliśmy razem coś wielkiego. Mając do wyboru popołudniowe fotografowanie lub „zapieprz przy łopacie” w czynie społecznym bezwzględnie wszyscy, na każdej edycji, wybrali to drugie! Co to w praktyce oznacza? Przerzuciliśmy ręcznie kilkanaście ton piachu tworząc dwie wspaniałe wysepki: przyszłe lęgowiska i miejsce odchowu piskląt z wysp pływających. To brakujące ogniwo w systemie działań na rzecz ochrony tych stworzeń. Dziewczyny sadziły rośliny by tegoroczny los „naszego” perkoza nigdy się nie powtórzył.
Dziękuję za Wasze osobowości, potrafiące zachować dystans do rzeczywistości, dzięki czemu nasze zajęcia zmieniają się w mieszankę estetycznych wrażeń z rozrywką sięgającą wyżyn fantazji, daleko poza granice abstrakcji. Wystarczy spojrzeć na fotografie z załącznika ;-), sam fakt, iż tych „od kuchni” jest ponad setka (po przebraniu z ponad ośmiuset 😉 mam je w większej rozdzielczości, zainteresowanym wysyłam na prośbę 🙂
Kocham Was (w tym najważniejszym, metafizycznym sensie 😉