Zachęcamy do udziału w wydarzeniach organizowanych przez Akademię Nikona w kwietniu! Przed nami seria studyjnych zajęć, w sam raz do przygotowania się, zanim wyruszymy na plenery fotograficzne.
Kwietniowy harmonogram obfituje w niezapomniane możliwości rozwoju i inspiracji, rozlokowane w różnych miejscach Polski.
Jak Kraj długi i szeroki wszędzie znajdą się jakieś kwiaty do sfotografowania. A kto jest najlepszym przewodnikiem przez łąki i lasy? No kto? Magda Wasiczek oczywiście!
Rzućcie okiem jak było ostatnio i dołączcie do nas na kolejnych edycjach!
Początek maja to świetna pora, żeby obserwować budzącą się do życia po zimie przyrodę. Sposobów obserwacji jest wiele. Można się maskować i fotografować płochliwe tematy z ukrycia jak na Warsztatach Piotra Chary. Można też pójść w zupełnie inną stronę i podejść blisko… Naprawdę BLISKO.
Tak jak Magda Wasiczek, mistrzyni Makrofotografii. Magda to też świetna pedagożka, która skutecznie potrafi sprowadzić słuchaczy do parteru. Dosłownie ?
Zapraszamy do obejrzenia efektów pracy uczestników warsztatów i do zapisów na kolejne edycje!
W poszukiwaniu zimowej aury, zwiększającej szanse na udane kadry, jako miejsce organizacji zimowych zajęć obraliśmy Puszczę Białowieską – bardzo interesującą przyrodniczo i jedną z najchłodniejszych części kraju. Poza wspaniałymi widokami tego najstarszego lasu niżowego w Europie liczyliśmy na spotkania z przedstawicielami bogatego świata lokalnej fauny. Puszcza raczyła nas swym pięknem zarówno w dużej jak i małej skali. Do bardzo ekscytujących należało spotkanie z wilkami, ta niezwykle rzadka obserwacja została uwieczniona kilkoma udanymi kadrami. Na chwilę i głównie w koronach drzew zagościły bieliki. Pozowały natomiast myszołowy, wdające się co jakiś czas w potyczki przy źródle pokarmu. Niektóre ukrycia licznie odwiedzał „ptasi drobiazg”: sikory, dzwońce, kowaliki (wraz z niespotykanym w innych częściach kraju podgatunkiem kowalika europea o znacznie jaśniejszym upierzeniu). Swoistą wisienką na torcie były dzięcioły, które w liczbie czterech gatunków, swym pięknym, kontrastowym upierzeniem wielokrotnie dostarczały nam estetycznych wrażeń. Co nie mniej ważne, pozwalały nam swobodnie zapełniać karty pamięci 😉
Kto jest najlepszym przyjacielem fotografa krajobrazowego? Odpowiedź może być tylko jedna: statyw! Ale na tym nie koniec, bowiem fotograf musi mieć wielu przyjaciół wokół siebie! W tym zacnym gronie muszą znaleźć się: budzik (odpowiednia godzina do fotografowania to ta, którą zazwyczaj połowa społeczeństwa przesypia), ciepłe ubranie, filtry szare, wężyk spustowy i stoper (najlepiej w jednym). O tych wszystkich ważnych rzeczach opowiedział prowadzący zajęcia – Paweł Duma.
Ciało może być wspaniałą, plastyczną formą, a mistrzem w jego fotografowaniu jest Wacław Wantuch. W Akademii Nikona odbyła się pierwsza edycja warsztatów poprowadzonych przez naszego Mistrza!
Tęsknota do zimowych scenerii nie mogła tego roku zostać zaspokojona nad Odrą i Wartą. Wyruszyliśmy więc stamtąd – polskiego bieguna ciepła do Puszczy Białowieskiej – polskiego bieguna zimna. Jednak ku naszemu zaskoczeniu (jak i najstarszych mieszkańców Podlasia) zima na wschodzie kraju także wątłą była. Wiedzieliśmy, że to przekłada się wprost proporcjonalnie na aktywność naszych fotograficznych obiektów: drapieżnych ptaków. Jednak nie traciliśmy animuszu, wszak rozkoszy obcowania z magią jedynego pierwotnego lasu niżowego w Europie, prastarego i przyrodniczo bezcennego nie da się sprowadzić wyłącznie do ptaków ani ich fotografowania. Zaszyliśmy się więc w dwóch fotoczatowniach by niczym klasztorni braciszkowie w swych pokutnych celach kontemplować piękno miejsca i czasu. Tętno pierwotnej Puszczy – ledwo wyczuwalne o tej porze roku – przejawiało się głównie „ptasim drobiazgiem” wzbogaconym barwnymi sójkami i trzema gatunkami dzięciołów. Właśnie te ostatnie ptaki dostarczyły nam nadspodziewanie wielu estetycznych wrażeń. Pojawił się też „gruby zwierz” w postaci wataszki dzików, po której pozostała atrakcyjna kolekcja fotografii. Ptaki drapieżne, w tym przypadku myszołowy, wystawiały nas na ciężkie próby. W fotogenicznych pozach pojawiały się na sekundy trzymając przy tym Uczestników w „morderczym” napięciu całe godziny.
Wschód Polski to jednak nie tylko przyroda, jakość jadła (o niebiosa!) i gościnność mieszkańców wyrażana min. wszelkimi odmianami samogonowych nalewek (zwanych tam umownie „Duchem Puszczy”) sprawiła, że z miejsca pokochaliśmy to miejsce! Dodawszy do tego mega-zacną kompaniję trudno było zebrać się do powrotu (toteż w większości zostaliśmy dzień dłużej ;-).