…..to było malarstwo, karty pamięci zapisywały plastyczne i niedosłowne obrazy. Malowały je kolory jesiennych świtów oraz – bodaj najbardziej malarskie wśród naszych przyrodniczych spektakli – zlotowisko żurawi. To wyjątkowej urody zjawisko związane jest z migracją tych majestatycznych istot ku ich zimowiskom na zachodzie Europy. Lecz zanim tam dotrą gromadzą się po drodze w wielkie grupy, by następnie wspólnie podjąć trudy wędrówki. Takich miejsc jest niewiele, co jest oczywiste skoro na jednym zlotowisku może pojawić się liczba niemal całej krajowej populacji tego gatunku. Zatem każdy, kto miał szansę podziwiać zlotowisko żurawi, może uznać się za szczęściarza i zapewne długo nie zapomni wyniesionych wrażeń. Fotografowanie owego zjawiska wymaga dodatkowo wielu przygotowań, bowiem ptaki przebywają w niedostępnym a jednocześnie odkrytym terenie, gdzie potencjalny intruz jest zauważany z daleka. By do nich dotrzeć trzeba w zupełnych ciemnościach, niemal „na czworaka” zbliżać się ostrożnie po błotnistym gruncie. Dzięki kilku ułatwieniom udało się to znakomicie i w ciszy końca nocy mogliśmy rozkoszować do woli nasze zmysły. Przed nami rozpościerał się widok sylwetek około dwóch tysięcy żurawi. Magii takiego poranka nie da się opisać.
Fotograficznie wszystko zagrało, ptaki było blisko, pogoda idealna, powstały piękne fotografie, które swą urodą i plastyką przypominają malarskie impresje wielkich mistrzów…
z wielką przyjemnością zapraszam do galerii.
Piotr Chara
P.S. Zajęcia fotografii przyrody w Akademii Nikona już dawno przestały być tylko wykładnią zależności fotograficznego rozwoju. To swoiste doświadczanie urody chwili. Oprócz konfrontacji z urodą otaczającej przyrody, której pochodną stają się fotografie, spotykamy się tu z czymś zawsze nowym i świeżym. Własną, wewnętrzną energią, rodzącą się z poczucia współuczestnictwa, bycia elementem dziejącego się dookoła wielkiego misterium przyrody. Tak doświadczony obserwator odczuwa zaszczyt „wtajemniczenia” i odtąd bliskie mu jest uczucie więzi i tęsknoty, zarówno do przyrody jak i owej energii, którą ona wyzwala.
(Przypływ wewnętrznej siły to niespodziewany bonus, swoista „wisienka na torcie”, wyzwala radość – pełną i nieskrępowaną – w przeżywaniu danej chwili, dlatego tak kocham tę robotę! ?
Przyznaję, to prawda – po latach wygnania Ewa wróciła do Raju! Żurawie zawładnęły moim sercem i umysłem. Piotrze, wielkie dzięki za przygotowanie zajęć – jak zwykle na mistrzowskim poziomie! Spektakl podany na tacy. Masz chyba tajny pakt z przyrodą…żurawie urządzały poranne widowiska, pogoda zamówiona i jeszcze ta boska mgła! Cieszę się jak dziecko (stąd też radosny taniec przedszkolaka) z najlepszych kadrów w życiu! Zapisały się nie tylko na karcie pamięci, ale wytatuowały głęboko w duszy :))
Na warsztatach AN u Piotra przeżyłam magiczne chwile, obserwując w świetle wschodzącego słońca, osnute mgiełką żurawie, które budziły się i z typowym dla siebie rwetesem szykowały się do odlotu na żerowiska. Po każdej sesji miałam niedosyt, że chwile te były zbyt krótkie, że to już, że odleciały…, mogłabym patrzeć bez końca. Nie doświadczyłabym tego, gdyby nie ogromny trud i zaangażowanie Piotra.
Piotrze, stworzyłeś idealne warunki do fotografowania (i obserwowania) żurawi. Stanowiska były przygotowane perfekcyjnie, z dbałością o każdy szczegół, począwszy od wyboru miejsca, poprzez dojścia, a skończywszy na każdym ździebełku otaczających nas roślin. Nie wspomnę też o Twojej tajnej umowie z żurawiami i pogodą…
Dzięki Piotrze.
Piotrze!
Jechałem z myślą, że zrobię kilka fajnych zdjęć z ukrycia (zza drzewa, z czatowni), a tymczasem…Przeżyłem magiczne dwa dni z „bandą” pozytywnie zakręconych na punkcie przyrody ludzi pod przewodnictwem niezwykle inspirującego człowieka, który pokazał świat …300 metrów od drogi…ale jaki świat
Przeżyłem cudowne chwile! Na całe życie!
Jak ktoś chce więcej ode mnie zapraszam :
http://wszystkimizmyslami.blogspot.com