Podejmując decyzję o wyjeździe na Islandię, przeczytałem wcześniejsze posty na blogu z poprzednich wypraw w to miejsce. Wszyscy wyrażali swoje ochy i achy w temacie organizacji wyprawy, samej Islandii, poznawania nowych technik fotografowania. Dodatkowo można było napotkać kilka poematów opiewających Łukasza i Pawła – oczywiście ma to wszystko pokrycie w prawdzie, ale korzystając z możliwości, chcę zadać jedno pytanie: Łukaszu – dlaczego nie było zupy z homarów? Wszyscy po kolei, zarówno na filmie, jak i w postach, zarówno kobiety, jak mężczyźni, młodsi i starsi, wychwalali to dzieło kulinarne, a nam nie było dane skosztować tego pokarmu bogów. To jest pytanie, którego nie pozostawię bez odpowiedzi, a składa się ona z kilku zdań.
Zupy z homarów nie było, bo:
1. Zupa z homarów wymaga dłuuuugiego przygotowania, ponieważ zaś tyle się działo w otoczeniu – przepiękne zachody, wschody, zorze, białe noce, obserwacje ptaków – zawsze było zbyt mało czasu na obejrzenie wszystkich zjawisk, a co dopiero tracić go na rozmiękczanie mięsa.
2. Zupa z homarów wymaga perfekcji – już radzieccy naukowcy wiedzieli, że nie można osiągnąć jej jednocześnie w kilku dziedzinach. Dla nas priorytetem była fotografia, a nie gotowanie wywarów ze skorupiaków. Oczywiście do perfekcji mi wciąż daleko, ale w każdej klasie trafi się uczeń odporny na przyswajanie wiedzy (oczywiście mam na myśli wyłącznie swoją osobę). Paweł – dzięki Ci za szczerość i próby nauczenia nas czegokolwiek. Jedyne, co mogę obiecać: będę się starał, ale efektów nie gwarantuję.
3. Zupa z homarów jest tak dobra, że nie ma się ochoty na rozmowy w czasie jej jedzenia – a my lubiliśmy rozmawiać, dyskutować, żartować chciałoby się napisać „do białego rana”, ale tam cała doba jest biała, więc to robiliśmy na okrągło.
4. Zupa z homarów nie może być podawana w czasie wypraw czy ekspedycji. Czy zupę z homarów podano Armstrongowi na Księżycu albo Amundsenowi na biegunie? A Islandia, jeżeli chodzi o krajobraz, to połączenie tych dwóch miejsc. My byliśmy w naszym mniemaniu na wyprawie na Arktyko-Księżycu, a nie na autokarowej wycieczce krajoznawczej. Tak ekskluzywne danie by raziło na wyprawie w takie miejsce.
5. Zupa z homarów to dobry pretekst do kolejnego spotkania – oczywiście można się wybrać na Islandię z biurem podróży, które ma własne stanowiska na lotniskach. Ale również można wybrać się tam na zupę z homarów, którą może kiedyś przyrządzi Łukasz (albo może i jej nie przyrządzi – to przecież nieważne), można spędzić czas w towarzystwie ludzi o podobnych zainteresowaniach i gustach, gdzie nie jest problemem chwilowe wstrzymanie podróży, aby coś sfotografować. Tak jak wędrówka jest celem, tak zupa z homarów może być pretekstem do ponownej podróży na Islandię i ponownego spotkania.