Fotoekspedycja na Islandię – wspomnienia Pawła E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

Podejmując decyzję o wyjeździe na Islandię, przeczytałem wcześniejsze posty na blogu z poprzednich wypraw w to miejsce. Wszyscy wyrażali swoje ochy i achy w temacie organizacji wyprawy, samej Islandii, poznawania nowych technik fotografowania. Dodatkowo można było napotkać kilka poematów opiewających Łukasza i Pawła – oczywiście ma to wszystko pokrycie w prawdzie, ale korzystając z możliwości, chcę zadać jedno pytanie: Łukaszu – dlaczego nie było zupy z homarów? Wszyscy po kolei, zarówno na filmie, jak i w postach, zarówno kobiety, jak mężczyźni, młodsi i starsi, wychwalali to dzieło kulinarne, a nam nie było dane skosztować tego pokarmu bogów. To jest pytanie, którego nie pozostawię bez odpowiedzi, a składa się ona z kilku zdań.

Zupy z homarów nie było, bo:

1. Zupa z homarów wymaga dłuuuugiego przygotowania, ponieważ zaś tyle się działo w otoczeniu – przepiękne zachody, wschody, zorze, białe noce, obserwacje ptaków – zawsze było zbyt mało czasu na obejrzenie wszystkich zjawisk, a co dopiero tracić go na rozmiękczanie mięsa.

2. Zupa z homarów wymaga perfekcji – już radzieccy naukowcy wiedzieli, że nie można osiągnąć jej jednocześnie w kilku dziedzinach. Dla nas priorytetem była fotografia, a nie gotowanie wywarów ze skorupiaków. Oczywiście do perfekcji mi wciąż daleko, ale w każdej klasie trafi się uczeń odporny na przyswajanie wiedzy (oczywiście mam na myśli wyłącznie swoją osobę). Paweł – dzięki Ci za szczerość i próby nauczenia nas czegokolwiek. Jedyne, co mogę obiecać: będę się starał, ale efektów nie gwarantuję.

3. Zupa z homarów jest tak dobra, że nie ma się ochoty na rozmowy w czasie jej jedzenia – a my lubiliśmy rozmawiać, dyskutować, żartować chciałoby się napisać „do białego rana”, ale tam cała doba jest biała, więc to robiliśmy na okrągło.

4. Zupa z homarów nie może być podawana w czasie wypraw czy ekspedycji. Czy zupę z homarów podano Armstrongowi na Księżycu albo Amundsenowi na biegunie? A Islandia, jeżeli chodzi o krajobraz, to połączenie tych dwóch miejsc. My byliśmy w naszym mniemaniu na wyprawie na Arktyko-Księżycu, a nie na autokarowej wycieczce krajoznawczej. Tak ekskluzywne danie by raziło na wyprawie w takie miejsce.

5. Zupa z homarów to dobry pretekst do kolejnego spotkania – oczywiście można się wybrać na Islandię z biurem podróży, które ma własne stanowiska na lotniskach. Ale również można wybrać się tam na zupę z homarów, którą może kiedyś przyrządzi Łukasz (albo może i jej nie przyrządzi – to przecież nieważne), można spędzić czas w towarzystwie ludzi o podobnych zainteresowaniach i gustach, gdzie nie jest problemem chwilowe wstrzymanie podróży, aby coś sfotografować. Tak jak wędrówka jest celem, tak zupa z homarów może być pretekstem do ponownej podróży na Islandię i ponownego spotkania.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

fot. Paweł Ejman

fot. Paweł E.

 
Grupa Akademii Nikona na Facebooku to miejsce dyskusji o szeroko rozumianej fotografii - wymiany informacji, porad natury technicznej, sprzętowej, opinii na temat umieszczanych tam zdjęć.
Zapraszamy!
Nasza grupa na Fb to miejsce do dyskusji o fotografii.
Komentarze