Takie kadry to normalna sprawa w ptasim raju, jakim są tereny Parku Krajobrazowego Ujście Warty i okolic!
Szefem spotkania był niezwykle charyzmatyczny Piotr Chara, który od siedmiu lat nieprzerwanie, w zdrowiu i chorobie, fotografuje bogactwa miejscowej przyrody.
Warsztaty rozpoczęły się od rekonesansu miejsc, w których przez dwa kolejne dni (niektórzy zostali na miejscu na dzień trzeci) miało odbywać się fotografowanie. Piotr dokładnie wiedział (i powiedział uczestnikom) z której strony nadlecą i gdzie usiądą nasze gwiazdy.
Kryjówka nr 1 mieści się na zamarzniętym, póki co, torfowisku. Jest tak starannie zamaskowana, że dla mieszkańców lasu stała się naturalnym elementem krajobrazu.
Rekonesans był okazją do przekazania uczestnikom wielu cennych wskazówek. Jak sobie radzić w całkowitej ciszy i ciemności? Trzeba na pamięć znać rozmieszczenie swoich rzeczy w środku kryjówki.
Kryjówka nr 2 – „Lexus” – wygląda niczym dwulufowy czołg! Ale ptaki mogą spać spokojnie, bo dwie armaty widoczne na dole zdjęcia do obiektywy Nikon, które są do dyspozycji warsztatowiczów!
Ostatnia kryjówka mieściła się w nieprawdopodobnym wręcz miejscu: na małej wysepce na skutym lodem rozlewisku Odry! Wieczorem pierwszego dnia obserwowaliśmy ją z daleka. Podejście na miejsce łączyłoby się z niepotrzebnym ryzykiem spłoszenia ptaków.
Wieczorem Piotr przekazał ostatnie wskazówki i prezentował jak skutecznie zabezpieczyć sprzęt przed pogodą. Zajęcia skończyły się późnym wieczorem…
… a drugi dzień rozpoczął się niewiele potem 🙂
Pobudka o 4.30. Szybkie otrzeźwienie ze snu, pakowanie sprzętu, jedzenia, ciepłych ubrań i w drogę!
Kiedy zajechaliśmy do domu Piotra okazało się, że zdążył już pojawić się we wszystkich czatowniach i przygotować „delicje” dla naszych ptasich bohaterów! A była 5 rano!
Wstało słońce i nasi fotografowie zasiedli w czatowniach. Kilka godzin później pojawiły się pierwsze ptaki.
Podczas fotografowania aparat musi być niemal przyklejony do oka fotografa. Nigdy nie wiadomo w którym momencie nadlecą drapieżniki!
Co odważniejsi postanowili wbić się w strój płetwonurka i fotografować z poziomu wody.
Sprzęt również trzeba dobrze zabezpieczyć i zamaskować!
Piotr z Tomkiem (bo o nim mowa) musieli dojść do miejsca, gdzie rzeka nie była skuta lodem.
Tomek sfotografował piękne łabędzie o nieco łagodniejszym usposobieniu niż tytułowe drapieżniki 🙂
Powrót z placu boju 😉
Kolejnego dnia znowu nie było łatwo wstać. Po drodze zajechaliśmy na stację benzynową, gdzie o wczesnej porze było słychać nieprawdopodobne odgłosy budzących się skrzydlaków.
Droga do czatowni nr 3 wiodła przez zmarzniętą rzekę.
Na miejscu byliśmy tuż przed wschodem słońca. Czasu na przygotowania było niewiele.
Wnętrze czatowni dla niektórych jest jak drugi dom 🙂
Piotr podpowiedział gdzie można spodziewać się lądowania drapieżników.
Zewnętrze czatowni musi dobrze komponować się z otoczeniem…
… tak, żeby zwierzęta nie czuły zagrożenia.
Piotr Chara – człowiek z wizją 🙂
Wykładowcy dziękujemy za niezwykłą przygodę, a uczestnikom za przybycie i zapraszamy na kursy i warsztaty znajdujące się w ofercie Akademii Nikona!
Witam,
dodatkowy dzień był premią za chłody dni poprzednich.
Dopisało Nam światło, temperatura i aktorzy pozujący, więc bez wątpienia
mogę stwierdzić, że był to najpiękniejszy dzień warsztatów…
Serdecznie dziękuję Akademii i wszystkim Organizatorom.
Tomasz Kielinski
Niesamowite doswiadczenie, prawdziwie ekstremalna przygoda. Duza zasluga w tym wspanialego Piotra Chary i w jego kierunku przekazuje glebokie uklony. Dziekuje Ci Piotrze. Ciesze sie, ze mialam okazje zakosztowac chociaz odrobine trunku Twojej pasji. Mysle, ze polknelam bakcyla i mam nadzieje spotkac sie z Wami w przyszlym roku:-) Pozdrawiam rowniez organizatorow warsztatow oraz wszystkich uczestnikow.
Ach, i jeszcze jedno, good job Michal, dzieki:-)
Renia