Presja otoczenia, reklamy, serwisy internetowe i nie tylko – zewsząd płynie przekaz: „Fotografuj!”. Jednak jak zawsze w życiu, we wszystkim trzeba zachować umiar. Inaczej znajdziemy się po tej złej stronie fotografii i… utoniemy w morzu obrazów. Czytaj więcej
Archiwa tagu: warsztaty fotograficzne
Impresje jesieni
…..to było malarstwo, karty pamięci zapisywały plastyczne i niedosłowne obrazy. Malowały je kolory jesiennych świtów oraz – bodaj najbardziej malarskie wśród naszych przyrodniczych spektakli – zlotowisko żurawi. To wyjątkowej urody zjawisko związane jest z migracją tych majestatycznych istot ku ich zimowiskom na zachodzie Europy. Lecz zanim tam dotrą gromadzą się po drodze w wielkie grupy, by następnie wspólnie podjąć trudy wędrówki. Takich miejsc jest niewiele, co jest oczywiste skoro na jednym zlotowisku może pojawić się liczba niemal całej krajowej populacji tego gatunku. Zatem każdy, kto miał szansę podziwiać zlotowisko żurawi, może uznać się za szczęściarza i zapewne długo nie zapomni wyniesionych wrażeń. Fotografowanie owego zjawiska wymaga dodatkowo wielu przygotowań, bowiem ptaki przebywają w niedostępnym a jednocześnie odkrytym terenie, gdzie potencjalny intruz jest zauważany z daleka. By do nich dotrzeć trzeba w zupełnych ciemnościach, niemal „na czworaka” zbliżać się ostrożnie po błotnistym gruncie. Dzięki kilku ułatwieniom udało się to znakomicie i w ciszy końca nocy mogliśmy rozkoszować do woli nasze zmysły. Przed nami rozpościerał się widok sylwetek około dwóch tysięcy żurawi. Magii takiego poranka nie da się opisać.
Fotograficznie wszystko zagrało, ptaki było blisko, pogoda idealna, powstały piękne fotografie, które swą urodą i plastyką przypominają malarskie impresje wielkich mistrzów…
z wielką przyjemnością zapraszam do galerii.
Piotr Chara
P.S. Zajęcia fotografii przyrody w Akademii Nikona już dawno przestały być tylko wykładnią zależności fotograficznego rozwoju. To swoiste doświadczanie urody chwili. Oprócz konfrontacji z urodą otaczającej przyrody, której pochodną stają się fotografie, spotykamy się tu z czymś zawsze nowym i świeżym. Własną, wewnętrzną energią, rodzącą się z poczucia współuczestnictwa, bycia elementem dziejącego się dookoła wielkiego misterium przyrody. Tak doświadczony obserwator odczuwa zaszczyt „wtajemniczenia” i odtąd bliskie mu jest uczucie więzi i tęsknoty, zarówno do przyrody jak i owej energii, którą ona wyzwala.
(Przypływ wewnętrznej siły to niespodziewany bonus, swoista „wisienka na torcie”, wyzwala radość – pełną i nieskrępowaną – w przeżywaniu danej chwili, dlatego tak kocham tę robotę! ?
„Siedem metrów od raju” – Podsumowanie pięciu edycji zajęć wiosennych i letnich.
Zajęcia, które miały tu miejsce w maju i czerwcu br. trudno nazwać tylko fotograficznymi. To była lekcja pokory, piękna oraz … niezwykle emocjonującej czynnej ochrony przyrody (kilku Uczestników wzięło aktywny udział, np. wchodząc o świcie do wody by uratować wyziębione pisklęta).
W specjalnie zbudowanej platformie obserwacyjnej – służącej na co dzień do monitoringu i badań behawioralnych ornitofauny – Uczestnicy mogli podpłynąć do dużej pływającej wyspy. Wyspa owa, zaprojektowana jako specjalne miejsce lęgowe ptaków, zapewnia im bezpieczeństwo przed zalaniem wodą i wtargnięciem drapieżników lądowych. Przez ostatnie dziewięć lat te właśnie dwa czynniki rokrocznie niszczyły ptakom lęgi. To destruktywne zjawisko dotyczyło ginących gatunków, określanych w kraju, jako nieliczne lub skrajnie nieliczne. Wyspa okazała się zbawienna. Nic zatem dziwnego, że ptaki szczelnie ją zajęły. Doszło do dużego zagęszczenia i wysokiej liczebności rzadkich gatunków. W tym bezpiecznym miejscu życie pokazało swe oblicze znane powszechnie z kręconych na rubieżach świata, najlepszych filmów przyrodniczych!
Fotografie powstawały we wspomnianej komfortowej, ważącej tonę platformie pływającej. Niczym promem można było nią kursować pomiędzy lądem a wyspą nie wzbudzając najmniejszego niepokoju wśród ptaków! Fotografowanie niosło szereg emocji. Niewielki dystans siedmiu metrów i wyśmienite warunki do obserwacji pozwalały na uczestnictwo w wielu intymnych momentach ptasiego życia. Byliśmy świadkami wykluwania się ostrygojadów (gatunek skrajnie nieliczny, w kraju jest ich maksymalnie 20 par i poza wspomnianą wyspą od trzech lat nie obserwowano w kraju sukcesu lęgowego). Podczas sesji Uczestnicy brali jednocześnie udział w zadaniach ochroniarskich, które wymagały stałej obserwacji i ludzkiej reakcji. Przykładem może być akcja uwolnienia (z otoczonej siatką pływającej wyspy) piskląt gatunków „zagniazdowników”, czyli ptaków, których młode po wykluciu opuszczają gniazda by szukać pokarmu. W tym celu musiały się wydostać z wyspy by żerować na obfitującym w pożywienie stałym lądzie. Akcjom towarzyszyły niebywałe emocje, w przypadku ostrygojada poza oczywistą potrzebą pomocy, chodziło przecież o … być może jedyny lęg tego gatunku w kraju.
Podsumowując, pływającej czatowni najpierw nadano jej miano „7 metrów od raju” by później ją przechrzcić na „zawał serca” (oczywiście z nadmiaru pozytywnych emocji) Fotografowaliśmy: tańce godowe, karmienia zalotne, kopanie gniazd, akty miłosne, wiele różnych interakcji i w końcu… naukę samodzielności dorastających piskląt. Czy może być piękniej?
Ze zwyczajową już dumą, zapraszam do galerii.
Piotr Chara
Makroprzestrzenie – Pokrzywnik, 10-12 czerwca 2016
Jak Kraj długi i szeroki wszędzie znajdą się jakieś kwiaty do sfotografowania. A kto jest najlepszym przewodnikiem przez łąki i lasy? No kto? Magda Wasiczek oczywiście!
Rzućcie okiem jak było ostatnio i dołączcie do nas na kolejnych edycjach!
Makroprzestrzenie w Ziołowym Zakątku!
Makroprzestrzenie – Mistrzowskie warsztaty z Magdą Wasiczek!
To był wyjątkowy weekend! Wyjątkowy pod wieloma względami: Po pierwsze, warsztaty poprowadziła Magda Wasiczek, której chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Po drugie, był to weekend spędzony na łące. Po trzecie… spójrzcie tylko na te kadry!
Natural Mystic…
To było spotkanie tajemniczego i niedosłownego piękna natury z wrażliwą nutą ludzkiej duszy. Miałem wielką przyjemność z obserwacji zarówno spektaklu zlotowiska żurawi jak i obserwacji zachwytu kolegów fotografów – Uczestników Akademii. Ich reakcje były dla mnie dużą nagrodą ☺.
Nocne podchody, wsłuchiwanie się w ciemnościach w odgłosy liczącego ponad 2 tys. osobników wielkiego stada żurawi, ich obserwacja z odległości kilkunastu metrów (!) i w końcu fotografowanie tak, aż grzały się migawki ;-). Dziesiątki konstruktywnych rozmów, doborowe towarzystwo i atmosfera zabawy najwyższych lotów. Tak wspominam zajęcia drugiej edycji „Jesiennej migracji ptaków”. Za te wspomnienia Uczestnikom mówię: wielkie dzięki!
Z przyjemnością zapraszam do galerii, której fotografie pokazują pewną cząstkę znacznie większej ilości wrażeń …
Piotr Chara
Wspomnienia ze Stambułu
Droga Akademio Nikona!
Chwała Akademii, że poznaliśmy artystyczną duszę Tomka i Timurtasa.
Przybliżyli oni nam tętniącą życiem metropolię, ukazując skrawek niedostępnych na ogół dla turystów zakątków miasta.
Delektowaliśmy się atmosferą i wyjątkowością naszej fotoekspedycji.
Przesyłam moje subiektywne spojrzenie na fotografię uliczną.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję jeszcze raz.
Andrzej Winiarski
Żurawiowe eldorado…
Fotograficznym celem Uczestników warsztatów Akademii Nikona była migracja bodaj najbardziej fotogenicznych przedstawicieli ptasiego świata: żurawi. Ich zlotowiska – wielkie zgrupowania przed wspólną wędrówką na zimowisko – należą do estetycznej czołówki wśród spektakli wystawianych przez Naturę. Niestety proporcjonalna do tej urody jest trudność w ich fotografowaniu! Żurawie bowiem na swoje zlotowiska wybierają najczęściej miejsca niedostępne od strony lądu i zapewniające im doskonałą obserwację otoczenia. Każda drobna zmiana może stać się powodem natychmiastowej ucieczki a już na pewno zwiększenia dystansu. Z tych powodów zwyczajowym celem jesiennych zajęć nie jest fotografowanie samego zlotowiska lecz ptaków je opuszczających, wylatujących o świcie na żerowiska. Przyznam, że zawsze marzyłem o możliwości ukazania Uczestnikom tego misterium z bliska lecz skala trudności i ryzyko spłoszenia odsuwały taką możliwość.
Tym razem jednak sprzyjało temu kilka okoliczności, które po pewnych przygotowaniach dawały sporą nadzieję, że się uda. Głęboką nocą, we wcześniej przygotowanych tunelach z roślinności, częściowo „na czworaka” dotarliśmy do stanowisk fotograficznych. Każde z nich przygotowane tak, by mające nastąpić później fotografowanie nie zostało dostrzeżone przez ptaki.
Nocne podchody i późniejsze prawie dwugodzinne oczekiwanie na świt przynosiło moc wrażeń. Przede wszystkim słyszeliśmy głosy oddalonego o kilkadziesiąt metrów ogromnego stada żurawi – około 1700 tych pięknych, majestatycznych istot – które przeszywały nocną ciszę swym metalicznym klangorem. Co kilka minut do naszych uszu docierały porykiwania, znajdujących się w promieniu kilkuset metrów, pobudzonych samców jeleni. Przeżywały właśnie swe gody, czyli rykowisko. Jeden z nich omal na nas nie wszedł (po czym została piękna pamiątka – fotografia Agnieszki).
Do tego wszystkiego należy dodać iż sobotnia aura o świcie należała do najbardziej wyczekiwanych przez koneserów tematu: lekka mgiełka i subtelności światła o świcie w tej mgiełce się rozpraszające. Obserwowałem to wszystko z pewnego dystansu, śmiejąc się w duszy z faktu: oto przed Uczestnikami rozpościera się zarówno przyrodniczy jak i fotograficzny raj! Po ich twarzach rozpoznawałem podobne odczucia ☺
Oprócz dwóch sesji z żurawiami w roli głównej sobotniego wieczora udaliśmy się na ścieżkę „Olszynki” w Parku Narodowym Ujście Warty. Poza swą atrakcyjną lokalizacją i urodą krajobrazu można z niej było posłuchać a nawet zobaczyć rykowisko jeleni.
Zapraszam do galerii,
Piotr Chara.
Sprzęt czy wiedza i doświadczenie, czyli co jest najważniejsze dla fotografa?
Początek przygody z fotografią kojarzony jest najczęściej z pierwszym aparatem, niekoniecznie własnym. Tak było do tej pory, jednak świat fotografii zmienił się tak bardzo, że fotografowanie jest dziś czymś oczywistym, kolejną niemal codzienną czynnością. Czytaj więcej