Wodno-błotne peregrynacje…
4
Nie sposób oddać słowem urody wiosennego przebudzenia świata przyrody.
Jestem chora. Proszę mnie nie żałować, gdyż mam to na własne życzenie. I choć stan jest jednoznacznie wskazujący na nieuleczalność, to ja się cieszę. Choroba zajęła już nie tylko mózg, ale i serce…
Wiosenna aura ostatniej dekady marca wprawiała nas skutecznie w iście sielankowy nastrój. Czuć było świeży oddech ziemi i wiosenną aktywność wszelakiego życia, zwłaszcza wszechobecną podnietę związaną z najważniejszą życiową misją – prokreacją. Czytaj więcej