Droga Akademio Nikona!
Chwała Akademii, że poznaliśmy artystyczną duszę Tomka i Timurtasa.
Przybliżyli oni nam tętniącą życiem metropolię, ukazując skrawek niedostępnych na ogół dla turystów zakątków miasta.
Delektowaliśmy się atmosferą i wyjątkowością naszej fotoekspedycji.
Przesyłam moje subiektywne spojrzenie na fotografię uliczną.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję jeszcze raz.
Andrzej Winiarski
Archiwa kategorii: Wspomnienia
Żurawiowe eldorado…
Fotograficznym celem Uczestników warsztatów Akademii Nikona była migracja bodaj najbardziej fotogenicznych przedstawicieli ptasiego świata: żurawi. Ich zlotowiska – wielkie zgrupowania przed wspólną wędrówką na zimowisko – należą do estetycznej czołówki wśród spektakli wystawianych przez Naturę. Niestety proporcjonalna do tej urody jest trudność w ich fotografowaniu! Żurawie bowiem na swoje zlotowiska wybierają najczęściej miejsca niedostępne od strony lądu i zapewniające im doskonałą obserwację otoczenia. Każda drobna zmiana może stać się powodem natychmiastowej ucieczki a już na pewno zwiększenia dystansu. Z tych powodów zwyczajowym celem jesiennych zajęć nie jest fotografowanie samego zlotowiska lecz ptaków je opuszczających, wylatujących o świcie na żerowiska. Przyznam, że zawsze marzyłem o możliwości ukazania Uczestnikom tego misterium z bliska lecz skala trudności i ryzyko spłoszenia odsuwały taką możliwość.
Tym razem jednak sprzyjało temu kilka okoliczności, które po pewnych przygotowaniach dawały sporą nadzieję, że się uda. Głęboką nocą, we wcześniej przygotowanych tunelach z roślinności, częściowo „na czworaka” dotarliśmy do stanowisk fotograficznych. Każde z nich przygotowane tak, by mające nastąpić później fotografowanie nie zostało dostrzeżone przez ptaki.
Nocne podchody i późniejsze prawie dwugodzinne oczekiwanie na świt przynosiło moc wrażeń. Przede wszystkim słyszeliśmy głosy oddalonego o kilkadziesiąt metrów ogromnego stada żurawi – około 1700 tych pięknych, majestatycznych istot – które przeszywały nocną ciszę swym metalicznym klangorem. Co kilka minut do naszych uszu docierały porykiwania, znajdujących się w promieniu kilkuset metrów, pobudzonych samców jeleni. Przeżywały właśnie swe gody, czyli rykowisko. Jeden z nich omal na nas nie wszedł (po czym została piękna pamiątka – fotografia Agnieszki).
Do tego wszystkiego należy dodać iż sobotnia aura o świcie należała do najbardziej wyczekiwanych przez koneserów tematu: lekka mgiełka i subtelności światła o świcie w tej mgiełce się rozpraszające. Obserwowałem to wszystko z pewnego dystansu, śmiejąc się w duszy z faktu: oto przed Uczestnikami rozpościera się zarówno przyrodniczy jak i fotograficzny raj! Po ich twarzach rozpoznawałem podobne odczucia ☺
Oprócz dwóch sesji z żurawiami w roli głównej sobotniego wieczora udaliśmy się na ścieżkę „Olszynki” w Parku Narodowym Ujście Warty. Poza swą atrakcyjną lokalizacją i urodą krajobrazu można z niej było posłuchać a nawet zobaczyć rykowisko jeleni.
Zapraszam do galerii,
Piotr Chara.
Warsztaty fotografii krajobrazowej
Kto jest najlepszym przyjacielem fotografa krajobrazowego? Odpowiedź może być tylko jedna: statyw! Ale na tym nie koniec, bowiem fotograf musi mieć wielu przyjaciół wokół siebie! W tym zacnym gronie muszą znaleźć się: budzik (odpowiednia godzina do fotografowania to ta, którą zazwyczaj połowa społeczeństwa przesypia), ciepłe ubranie, filtry szare, wężyk spustowy i stoper (najlepiej w jednym). O tych wszystkich ważnych rzeczach opowiedział prowadzący zajęcia – Paweł Duma.
Wodno-błotny relaks nad wodą
Świat przyrody w pewnej kwestii jest niezmienny, otóż w swej urodzie zawsze cieszy skupionego na nim obserwatora. Mimo pewnych trudności z niedoborem wody – pokłosiem miernej zimy – udało nam się „rasowo” w błotku pochlapać ☺. Choć ptaki nie tak liczne jak podczas zwyczajnej wiosny z wysoką, roztopową wodą, raczyły nas wdziękiem, zwłaszcza podczas łowów i toków. Powstało wiele pięknych, trudnych do uchwycenia ujęć. Dlatego z przyjemnością zapraszam do poniższej galerii. Pod galerią zaś zapraszam na wpis jednego z Uczestników. Wpis ów świetnie oddaje poziom humoru i dobrej zabawy, zwyczajowo towarzyszącej zajęciom.
Serdecznie zapraszam Piotr Chara
Fotografia aktu – Warszawa, 14-15 lutego 2015
Spragnieni widoku zimy…
Tęsknota do zimowych scenerii nie mogła tego roku zostać zaspokojona nad Odrą i Wartą. Wyruszyliśmy więc stamtąd – polskiego bieguna ciepła do Puszczy Białowieskiej – polskiego bieguna zimna. Jednak ku naszemu zaskoczeniu (jak i najstarszych mieszkańców Podlasia) zima na wschodzie kraju także wątłą była. Wiedzieliśmy, że to przekłada się wprost proporcjonalnie na aktywność naszych fotograficznych obiektów: drapieżnych ptaków. Jednak nie traciliśmy animuszu, wszak rozkoszy obcowania z magią jedynego pierwotnego lasu niżowego w Europie, prastarego i przyrodniczo bezcennego nie da się sprowadzić wyłącznie do ptaków ani ich fotografowania. Zaszyliśmy się więc w dwóch fotoczatowniach by niczym klasztorni braciszkowie w swych pokutnych celach kontemplować piękno miejsca i czasu. Tętno pierwotnej Puszczy – ledwo wyczuwalne o tej porze roku – przejawiało się głównie „ptasim drobiazgiem” wzbogaconym barwnymi sójkami i trzema gatunkami dzięciołów. Właśnie te ostatnie ptaki dostarczyły nam nadspodziewanie wielu estetycznych wrażeń. Pojawił się też „gruby zwierz” w postaci wataszki dzików, po której pozostała atrakcyjna kolekcja fotografii. Ptaki drapieżne, w tym przypadku myszołowy, wystawiały nas na ciężkie próby. W fotogenicznych pozach pojawiały się na sekundy trzymając przy tym Uczestników w „morderczym” napięciu całe godziny.
Wschód Polski to jednak nie tylko przyroda, jakość jadła (o niebiosa!) i gościnność mieszkańców wyrażana min. wszelkimi odmianami samogonowych nalewek (zwanych tam umownie „Duchem Puszczy”) sprawiła, że z miejsca pokochaliśmy to miejsce! Dodawszy do tego mega-zacną kompaniję trudno było zebrać się do powrotu (toteż w większości zostaliśmy dzień dłużej ;-).
Piotr Chara
Islandzkie zorze – Wspomnienia
Nie zwiedzamy, nie śpimy za wiele, wciąż jesteśmy w drodze, posiłki są dodatkiem do programu dnia (nie odwrotnie). Nie robimy zdjęć, tylko fotografujemy. Plan wyprawy raz po raz podlega poważnym zmianom, ponieważ dopasowuję go do możliwości fotograficznych. Czasem śpimy od 9:00 do 14:00, czasem od 15:00 do 19:00. To wszystko ze względu na cel nadrzędny wyprawy, czyli na fotografię.
Tak było i tym razem… Czytaj więcej
Wspomnienia z fotoekspedycji na Zanzibar z Marcinem Kydryńskim
Wspomnienia z birmańskiej fotoekspedycji z Anitą Andrzejewską!
Dopóki nie wróciłam z naszej birmańskiej fotoekspedycji myślałam, że tylko samotne podróżowanie służy fotografii. Jednak dwa super intensywne tygodnie spędzone w zgranej grupie pokazały jak wiele można się od siebie nawzajem nauczyć, jak cenna jest inspiracja i wsparcie ludzi, których łączy wspólna pasja do fotografii i ciekawość świata.
Misterium zlotowiska – Ujście Warty, 17–19 października 2014
Na myśl o tym co tu się wydarzyło w ciągu ostatniego weekendu przychodzą na myśl słowa piosenki „…to były piękne dni…” Czytaj więcej